poniedziałek, 23 kwietnia 2012

O noszeniu dziecka słów kilka

Jak śpiewał Jerzy Stuhr każdy śpiewać może jeden lepiej a drugi gorzej. Ostatnio mam wrażenie patrząc na ulice zaśpiewać każdy nosić może jeden lepiej a drugi gorzej, a czemuż to? Odpowiedz prosta wisiadło tu wisiadło tam a chust czy mt jak na lekarstwo.Na mnie patrza jak na UFO jak ide z dzieckiem zamotanym w chuste czy mt a na wisiadło nikt nie zwraca uwagi. Ja jak widzę takie dzieciątko w tym wisiadle jak wiszą mu te nóżki dyndają a jak jest jeszcze na dodatek w stronę świata i do polowy buzi ma nosidło to aż mnie wszystko w środku boli. Czasem zastanawiam sie czy te matki nie zdają sobie sprawy, że to niezbyt wygodne. Hm no tak na korzyść wisiadeł  są te atesty i co tam jeszcze a chusta to kawał szmaty i tyle. Dla mam które noszą to nie tylko 5 metrów materiału wiem to 5 może przerażać ale to sposób by dziecko było bliżej, by czuło się bezpieczne. powiem wam, że jeszcze nie widziałam dziecka śpiącego w wisiadle a Tośka wielokrotnie w chuście czy mt spała. Ja żałuje, że nie nosiłam Michasi ale cóż tak widać miało być za to teraz cieszę się, że mogę nosić i sprawia Tosi jak i mnie to przyjemność. 

Kiedy bierzemy noworodka na ręce, jego reakcją jest równiez podciąganie nóżek, i przybieranie pozycji, w której próbuje obejmować rodzica. C- kształtny kręgosłup nie mógłby nigdy odpowiednio wspierać ciężaru ciała przy chodzeniu, leżenie na płasko też nie jest na tym etapie fizjologicznie idealnym stanem. Kształt kręgosłupa noworodka i naturalnie skulona pozycja w pierwszych miesiącach życia, są jasną ewolucyjną sugestią, że dzieci są stworzone do noszenia.

Przybieranie skulonej pozycji, C- kształtny kręgosłup, odruchowe wtulanie się w rodzica i refleks w reakcjach na jego ruchy, to niepodważalne oznaki naturalnej adaptacji niemowląt do noszenia. Poza tym wszystkim, one chcą być noszone i robią, co tylko potrafią, aby ułatwić nam bycie blisko. Nie zostawiajmy więc maluszków w łóżeczku na długie godziny, nie ograniczajmy im perspektywy do nudnego widoku z wnętrza wózka, bo nawet króciutki spacer w ramionach rodzica jest pełną wrażeń wyprawą i niespotykaną okazją do budowania drogocennej więzi.


3 komentarze:

  1. Mam takie same odczucia. Zawsze wyrwie mi się westchnienie- o Boże... biedne dziecko

    OdpowiedzUsuń
  2. haha na mnie też patrzą na ulicy jak na ufo :D i powiem szczerze bawi mnie to :D , bo na tej mojej miasteczkowej-wiosce to dopiero ciemnogród jest :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No widzisz, a nasz znajomy rehabilitant dziecięcy odradza noszenie dzieci, które samodzielnie nie siedzą.
    Ja mam nosidło Babybjorn bo Młody w chuście nie chce być, a wypróbowałam już chyba wszystkie możliwe motania, a w nosidle może siedzieć i jest zadowolony.

    OdpowiedzUsuń