Zaliczyliśmy lekarza no i jak zwykle obie chore :(. U Antosi już na oskrzelach rzęzi, furczy ważne, że niema ma świstów bo byłaby obturacja. Do tego zapalenia gardła :(. Michalina też infekcja, kaszle strasznie mokro też infekcja. Więc tydzień przed świętami dom a ja dostanę szału z obiema :). Od piątku trawię informacje od laryngologa, bo migdałki u Michaśki kwalifikują się na zabieg :(. Mamy zrobić badanie słuchu i zobaczymy jak to wygląda w praktyce czy uciskają kanały słuchowe. Mama mnie straszy opowieściami jak to u jej znajomej u wnuka po usunięciu były komplikacje :(. Masakra ale dowiedziałam się od lekarza pediatry, że podobno stosowanie sterydów do nosa powoduje zmniejszenie migdałków.
współczuje Ci...
OdpowiedzUsuńCholewa współczuję i zdrowia dla dziewczynek
OdpowiedzUsuńMoże to nierozsądne, ale wychodzę z założenia, że migdałki są zbędne. Lepiej sie ich pozbyć, by nie kusić losu. Tak, tylko w gadaniu to każdy jest mądry. Jakby przyszło mi oddać gardło chirurgowi to pewnie zwiałabym z sali.
OdpowiedzUsuńUcałuj dziewczynki. Dużo zdrówka i spokoju.
Oj, z tymi migdałkami to czasem jedyne wyjście. Moja mama miała usuwane w dzieciństwie, od razu się skończyły choroby. Moja teściowa i brat Niemałża mieli usuwane w dorosłym życiu i od razu choroby minęły (głównie anginy). Ale czasem to prawda, bywają komplikacje, ryzyko jest. Większość jednak się udaje, więc może warto je podjąć?
OdpowiedzUsuń